FILOZOFIE SZCZĘŚCIA A TERAPIA GESTALT CZ. 5

Praca Gestaltem

W terapii „chodzi (…) przede wszystkim o ciągłe poszukiwanie harmonii, lepszej jakości życia.”[1] „Zmierza (ona) do odnalezienia pełni ludzkiego istnienia”[2], odkrycia jak „pielęgnować swoją teraźniejszość i uczynić się jak najszczęśliwszym”[3], „bo wszyscy mamy prawo do szczęścia.”[4]

Mogłabym już sycić się spokojem ze znalezienia satysfakcjonujących mnie odpowiedzi. Niestety pojawia mi się nowa niepewność, kolejne otwarcie, albo – jak kto woli – kolejny Gestalt. Czy rzeczywiście można powiedzieć, że Gestalt daje przestrzeń do tego, by człowiek znajdował swoje szczęście? Jak i czy na pewno terapia Gestalt pomaga w osiąganiu tej harmonii? Znowu mam potrzebę poszukać, jak to jest z harmonią i terapią albo z harmonią w terapii.

Terapia Gestalt dąży do poszerzenia świadomości „celem tej terapii jest zrozumienie, co się z Tobą dzieje w każdym momencie. „Dąży ona do otwarcia szczelin w Twoich maskach, aby uwolnić z nich prawdziwego”[5] człowieka. Czyli terapia Gestalt zachęca do prawdy, do tego by zdjąć maski, poznać swoje mechanizmy obronne, poznać siebie. To samo pisze Scott Peck: „Często określam psychoterapię, jako „zabawę w prawdę” lub „zabawę w szczerość”, gdyż m.in. pomaga ludziom stanąć oko w oko z kłamstwem. Jednym z korzeni chorób psychicznych jest sprzężony system kłamstw, które nam wmówiono i które wmawiamy sami sobie.”[6]

Do tego, by poznać siebie, zobaczyć prawdę, trzeba odwagi. Z jednej strony to przyjemność poznawania swych potencjalności, talentów, niezwykłych cech. Natomiast uznanie swoich wad, przyjrzenie się swoim zranieniom rodzi lęk. „Samoświadomość rodzi lęk”[7] a „praca terapeutyczna wymaga pytającej samoświadomości i lęku, który ostatecznie spełni rolę przewodnika ukazującego wewnętrzne konflikty.”[8] Terapia Gestalt poprzez budowanie dobrych relacji stwarza warunki do tego, aby klient nabrał odwagi do przekraczania swoich ograniczeń, zmierzenia się ze swoimi konfliktami, do stawania się sobą.

Sens terapii leży w zmianie. Pytanie: o jaką zmianę chodzi? W pierwszej kolejności w zmianie stosunku do siebie samego – prawdziwej akceptacji dla siebie. Na stawanie się tym, kim się jest, a nie tym, kim, by się chciało być, jak głosi paradoksalna teoria zmiany Perlsa. Prawdziwa zmiana jest bowiem akceptacją dla siebie. Terapia Gestalt kładzie nacisk na życie w kontakcie z sobą samym, w zgodzie z sobą, wierności sobie samemu. Szukanie zadowolenia z siebie poprzez akceptację ze strony innych, zaprzeczanie sobie, zaprzestanie bycia takim, jakim się jest, będzie szukaniem w chaosie, drogą do nikąd.[9]

Poznając siebie i akceptując, nabierając zdrowego poczucia własnej wartości, możemy osiągać zmiany w życiu, poprzez świadome podejmowanie decyzji. Mowa jest więc o wolności i odpowiedzialności. Póki myślimy, że od innych zależy nasze szczęście, jesteśmy bezwolni. Dopiero uświadomienie sobie, że „szczęścia nie można osiągnąć w dojrzały sposób, jeśli się uzależnia je od czegoś zewnętrznego poza sobą.”[10] „Mamy wolność bycia tym, kim chcemy być, nie możemy tylko jednego –  uwolnić się od wolności.”[11] Wolność oznacza odpowiedzialność zarówno za decyzje podejmowane, jak i za rezygnację z podejmowania decyzji. Istnieje wolność do czegoś, ku czemuś i od czegoś. Nie jest zaś wolnością stanie na rozstaju dróg i niepodejmowanie decyzji, którą drogą kroczyć dalej. Świadomość tej odpowiedzialności, autorstwa własnego życia daje wolność i energię do życia, jak się chce, bez oglądania się, aż inni zorganizują nasze życie. „Celem terapii jest spowodowanie tego, by pacjent nie był zależny od innych, lecz by od samego początku odkrył, że może robić wiele rzeczy, znacznie więcej niż myśli, że może. (Perls)”[12]

Wracam do pytania, czy pracując w konwencji Gestalt wspieram klientów w osiąganiu harmonii w życiu? Myślę, że tak! Gdyż „wiedząc, kim jestem, jakie wartości wybieram w życiu, co jest dla mnie ważne, potrafię dokonywać wyborów i refleksyjnie kierować swoją aktywnością.”[13] Refleksyjnie kierować swoją aktywnością, czyli odpowiedzialnie wybierać to, co mi służy, żyć w harmonii ze sobą. Skoro Gestalt stwarza przestrzeń do tego, by klient poznawał kim jest i co jest dla niego ważne, to pracując Gestaltem, wspieram klienta w osiąganiu spójności i życia w zgodzie z samym sobą.

Pytania o prawdę, o sens życia i wartości, które pojawiają się w terapii, są kluczem do zaprowadzenia ładu i harmonii w życiu. Stanąć w prawdzie, dookreślić się kim jestem, w co wierzę, czego chcę, jaki jest sens mojego życia, to zadać sobie pytanie o to, co się ze mną dzieje w każdym z wymiarów egzystencji. „Gestalt rozwinął perspektywę integrującą ludzkie istnienie, wprowadzając doń zarazem zmysłowe, emocjonalne, intelektualne, społeczne i duchowe wymiary umożliwiające całościowe doświadczenie, w którym ciało może się wypowiedzieć, a słowo ucieleśnić.”[14] Dla mnie jest szczególnie ważne, że w koncepcji Gestalt nie pomija się wymiaru duchowego, ale patrzy się holistycznie na człowieka, zadając pytanie o harmonię w każdym z wymiarów oraz harmonię pomiędzy poszczególnymi wymiarami. Terapia odnosi się więc także do życia duchowego, co dla mnie jest niezwykle istotne.

Dlaczego o tym piszę? Bo wydaje mi się, że ludzie szczęśliwi, których spotykałam w różnych miejscach świata, łączył też uporządkowany stosunek do wartości duchowych. Jak to zręcznie ujął Kołakowski: „wspólnota poczucia, że byt, który nas otacza, i którego jesteśmy cząstką ma jakiś sens.” I dalej „jest czymś niesłychanie ważnym dla naszego życia, jeśli to bierzemy na serio.”[15]

Gestalt często przedstawia się nie tylko jako psychoterapię, ale też jako filozofię egzystencjalną. I dlatego pozwolę sobie zacytować jeszcze jednego filozofa: „Bez wiary prędzej, czy później powstaje niepokój, bez przywiązania obojętność, bez pracy nuda. A trudno być szczęśliwym, gdy jest się niespokojnym, obojętnym lub znudzonym.”[16]

Zadałam pytanie, czy rzeczywiście można powiedzieć, że Gestalt daje przestrzeń do tego, by człowiek znajdował swoje szczęście. Zatem odpowiadam: „terapia jest po to, aby przypomnieć sobie, „co sprzyja naszej wewnętrznej harmonii”, „rozpocząć poszukiwanie szczęścia ukrytego w nas samych”.[17] Pytanie, czy tę harmonię, wewnętrzny ład można osiągnąć raz na zawsze? Oczywiście, że nie. Dlaczego nigdy nie można spokojnie żyć? Bo życie to proces będący w ciągłym ruchu. Istnieją tylko momenty wypełnione pełnią.” [18] Jeśli to zaakceptujemy, możemy być szczęśliwi. Harmonia to balansowanie, coś, co jest w ruchu i w każdej chwili staje się od nowa dzięki naszym świadomym wyborom.

Ani bycie wolnym, ani odpowiedzialnym, ani bycie w harmonii nie jest czymś, co ma się raz na zawsze. To jest coś, czego się uczymy, do czego dojrzewamy, dzięki czemu ciągle się stajemy. Yalom mówi o „cykloterapii”, gdyż „problemów będących przedmiotem terapii nigdy nie rozwiązuje się raz na zawsze. Terapeuta i pacjent ciągle do nich wracają, integrując je na coraz to nowym poziomie świadomości.”[19]


[1] Ginger S., Gestalt Sztuka…, op. cit., s. 32

[2] ibidem, s. 33

[3] ibidem, s. 33

[4] ibidem, s. 32

[5] Bucay J., Pozwól, że …, op. cit., s. 50

[6] Peck S.M., Droga rzadziej wędrowana, Zysk i S-ka, Poznań 2002, s. 58

[7] Yalom I., Kat miłości, Jacek santorki & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, s. 27

[8] ibidem, s. 27

[9] Bucay J., Pozwól, że …, op. cit. s. 149

[10] Bradshaw J., Zrozumieć rodzinę, Instytut Psychologii zdrowia i trzeźwości, Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Warszawa 1994, s. 65

[11] Yalom I., Kat …, op. cit., s. 22

[12]Passons W., Zastosowanie terapii Gestalt w poradnictwie, Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Warszawa 1985, s. 24

[13] Oleś P., Ja czyli kto?, „Style i Charaktery” 2008, nr 1 (4), s. 17-22.

[14] Ginger S., Gestalt Sztuka…, op. cit., s. 21

[15] Kołakowski L. w rozmowie z Mentzlem Z., Kołakowski: W zasadzie jestem chrześcijaninem, Gazeta Wyborcza 27-28.09.2008, s. 23

[16] Tatarkiewicz W., O szczęściu, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005, s. 323

[17] Bucay J., Salinas S., Kochać z otwartymi oczami, Wydawnictwo Replika, Zakrzewo 2006, s. 102

[18] Bucay J., Pozwól, że …, op. cit. S. 146

[19] Yalom I., Kat …, op. cit., s. 169